niedziela, 5 grudnia 2021

chwała bohaterom, czyli o Lisie-Kuli słów kilka, a nawet więcej


Kiedy jechałam do Rzeszowa, miałam w planach, jak już wcześniej wspominałam, wizytę na Starym Cmentarzu (najstarszej zachowanej nekropolii miasta) i spacer 'śladami', czyli po starówce. Ale najpierw poszłam na cmentarz Pobitno, gdzie  mam rodzinę i gdzie chciałam zobaczyć i obfotografować jeszcze grób Lisa-Kuli.

Leopold Lis-Kula, to postać fascynująca i to podwójnie - jako bohater, jeden z najzdolniejszych i najmłodszych przy tym dowódców Legionów, i jako człowiek-legenda, której tzw. etos trwa do dziś. 

Żołnierz na cokole na zdjęciu powyżej, to on,

 "ponad zwykłą miarę uzdolniony i wartościowy oficer, znakomity, niezwykłą obdarzony intuicją bojową dowódca, świetny instruktor, doskonale opanowujący ducha i formę wojskową. Bogaty, rycerski charakter, bezgranicznym zaufaniem i przywiązaniem cieszący się u wszystkich podkomendnych. Świetlana postać, promieniująca siłą charakteru, zacnością duszy i bogactwem talentów", jak czytamy na stronie IPN. 
Kiedy wrzucicie nazwisko do internetu, wyskoczą wam nagłówki - dzielny chłopiec Piłsudskiego, najmłodszy pułkownik Piłsudskiego, heros II RP, bohater Niepodległej, bohater o gorejącym sercu, wybrańcy bogów umierają młodo, etc. 
Rzeczywiście, był młody, zdolny, lubiany i z charyzmą, skuteczny bardzo i legendarny już za życia. Kiedy zmarł wskutek ran odniesionych w bitwie, jego pogrzeb stał się wielką manifestacją patriotyczną.

"Ciało „Lisa” przewieziono z Torczyna, przez Włodzimierz Wołyński i Lublin, do Warszawy. 
13 marca 1919 r. w stołecznym kościele garnizonowym na ul. Długiej została odprawiona uroczysta msza św. za duszę bohatera. Na placu Saskim trumnę z jego ciałem mieszkańcy stolicy powitali w patriotycznej manifestacji. (...)

Przemawiali przedstawiciele władz II Rzeczypospolitej i Wojska Polskiego. Dębową trumnę złożono na lawecie armatniej. Orszak pogrzebowy wyruszył w kierunku Dworca Wiedeńskiego. Na czele pochodu kroczyły dwa szwadrony ułanów i dwie kompanie piechoty, dalej orkiestra wojskowa; przed trumną duchowieństwo na czele z biskupem polowym WP ks. Stanisławem Gallem. Za lawetą rodzina, oficerowie różnych szarż. Pochód zamykały dwie baterie artylerii. Wśród wielu wieńców i wiązanek kwiatów trumnę zdobił także ten od Naczelnika Państwa z napisem na szarfie:

„Memu dzielnemu chłopcu – Józef Piłsudski”.

Nazajutrz, 14 marca 1919 r., specjalny pociąg odjechał do Rzeszowa przez Kraków. Na krakowskim dworcu oddano bohaterowi honory wojskowe oraz odprawiono modły żałobne. Jeszcze tego dnia Leopold Lis-Kula powrócił do rodzinnego Rzeszowa. Ostatnie pożegnanie, na które przybył prawdopodobnie cały Rzeszów, odbyło się 16 marca po południu. Po mszy św. pogrzebowej w kościele studenckim pw. Świętego Krzyża ks. kapelan Stanisław Żytkiewicz poprowadził orszak żałobny na cmentarz Pobitno.

Kondukt pogrzebowy, złożony z różnych formacji wojskowych, duchowieństwa, przedstawicieli władz i urzędów, nauczycieli, uczniów i społeczności Rzeszowa był wielką manifestacją patriotyczną. Skromna mogiła tonęła w wieńcach i kwiatach, na jednej z szarf towarzysze z Komendy Naczelnej nr 3 POW napisali:

„Temu, którego nikt nie zwyciężył”.


Szybko rozwinął się kult Lisa; pisano o nim piosenki, nazywano jego imieniem szkoły i ulice, a nawet... pociąg pancerny:) Został patronem 23 Pułku Piechoty, a w 1932 r. wystawiono mu pomnik, autorstwa Edwarda Wittiga, który stał się miejscem manifestacji patriotycznych i uroczystości rocznicowych. 
W czasie II wojny pomnik został przez Niemców zniszczony, a po wojnie, jak łatwo się domyślić, nikt o Lisie-Kuli nie chciał pamiętać, aż do roku 1989, kiedy to powstał komitet odbudowy, który doprowadził do powstania repliki pomnika. Ciekawostka - z oryginału zachowała się ponoć głowa, którą można oglądać w muzeum rzeszowskim. 
Współcześnie kult odżywa - pod pomnikiem odbywają się uroczystości harcerskie i te z okazji świat narodowych, jest to też miejsce spotkań nowych związków strzeleckich, wreszcie powstał szlak im. Leopolda Lisa-Kuli, na trasie Kosina-Rzeszów, którego pomysłodawcą jest, jak czytam na wikipedii,

"Podkarpacki Oddział Związku Piłsudczyków (organizacja, której celem jest kultywowanie tradycji piłsudczykowskiej i niepodległościowej oraz wychowanie patriotyczne i proobronne młodzieży). Na szlaku organizowane są cykliczne rajdy, które łączą cele edukacyjno-wychowawcze ze sportowo-sprawnościowymi. Marszom, które mają propagować nowoczesny patriotyzm i zagadnienia obronności, towarzyszą konkursy historyczne, koncerty okolicznościowe, pogadanki historyczne, wspomnienia krewnych płk L. Lisa-Kuli, zawody sportowe. W imprezie bierze udział młodzież szkolna, strzelecka, harcerze, wychowawcy i turyści. Organizowane są także rajdy rowerowe".



I tu pytanie się nasuwa, czy sam bohater, człowiek nie tylko zdolny, ale i ponoć skromny, byłby tym wszystkim zachwycony...
cdn;

P.S.

20 komentarzy:

  1. Pewnie nie do końca! Ale postać ciekawa, warta wspomnień i pomnika. Dzięki, że o nim napisałaś, bo ja nigdy o Lisie-Kuli nie słyszałam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, pewnie poza rzeszowianami współczesnie mało kto słyszał.

      Usuń
  2. Dziękuję za kolejną wędrówkę i kartę z naszej historii. Pozdrawiam i zostawiam życzenia dobrego czasu i kolejnych udanych podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znałam, przyznam. Dobrze, że mogłam poznać go w Twoim wpisie. Tacy młodzi ginęli....
    Pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacy młodzi, i to w tym wszystkim jest przygnębiające.

      Usuń
  4. Znów cos ciekawego, nie znałam tej historii.
    Często tak bywa, że osoby skromne, a zasłużone nie oczekiwały pewnie za życia atencji takiej, jaka jest im fundowana po śmierci.
    Pewnie niektórym, z takim patosem kojarzy się patriotyzm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego mnie trochę ? irytuje ten reanimowany kult.

      Usuń
  5. Kiedyś w dzieciństwie słyszałam piosenkę i bardzo mnie zafrapowało samo nazwisko, bo historii przecież nie dociekałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja historię znam od kiedy pamiętam, bo to nazwisko z rodzinnych legend;)

      Usuń
  6. Dobrze czasem przeczytać kimś, kto został legendą za życia. Ciekawa postać, szkoda, że tak wcześnie musiał zginąć...
    Bardzo ładne ujęcia na zdjęciach, gratulacje.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie zginął, to kto wie, czy nadal byłby bohaterem... ;)

      Usuń
  7. Postać zupełnie mi nieznana, z ciekawością poszerzyłam wiedzę. Nie da się ukryć że Lis-Kula to bohater. Jutro czeka mnie podróż samochodem to sobie wysłucham audycję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo Ci dziękuję za ten tekst.
    Mój osobisty historyk przez wiele lat pracował w Liceum im Lisa-Kuli w Warszawie. A prawie 20 lat temu, razem z delegacją uczniów tej szkoły uczestniczył w uroczystościach odsłonięcia repliki tego pomnika w Rzeszowie. Była to wielka uroczystość...nawet zdjęcia gdzieś mam w domu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko 😊 poszukaj, bardzo jestem ciekawa. Jestem daleka od bogoojczyźnianych-patetycznych uniesień, ale przyznaję, historie młodych ludzi bioracych udział we wszystkich powstaniach i w nich tracacych zycie, działaja mi na wyobraźnię. Tu, konkretnie, jak pewnie wiesz, dochodza sentymenty rodzinne, wszak gdyby zył, byłby moim dziadecznym wujem lub wujecznym dziadkiem:) No, ale wtedy zapewne nie miałby pomników...;)

      Usuń
  9. Niezbyt dużo o Lisie -Kuli wiedziałam, więc Ikroopko, dziękuję za post i za link do audycji.
    Twoje pytanie, "czy bohater byłby tym pośmiertnym splendorem zachwycony" utwierdza mnie w przekonaniu, ze po naszej śmierci nie liczy się już "nasze zdanie".
    W większości przypadków na nasze "testamenty" nie zwraca się uwagi, jest tak, jak jest akurat wygodnie danej osobie/grupie w danej chwili/czasie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I człowiek staje się narzędziem w potyczkach ideologicznych:(
      Kiedy czytam takie życiorysy i patrzę, w jakim kraju żyjemy, to mam czasem poczucie, że te wszystkie smierci były niepotrzebne, smutne to.

      Usuń
  10. Człowiek całe życie się uczy, a i tak nic mądrzejszy nie zejdzie z tego padołu!
    Dziękuję

    OdpowiedzUsuń

Ostatnio pisuję dość nieregularnie, ale to nie znaczy, że nie zaglądam do Was:)