niedziela, 19 listopada 2023

herstorie, czyli szlakiem kobiet na cmentarzu Rakowickim


No i kończy się listopad. 
Podobno gdzieniegdzie sypnęło już śniegiem, we Wrocławiu zimno i mokro, a jeszcze kilka dni temu chodziłam w rozpiętej kurtce i narzekałam, że za ciepło...
Ostatnie tygodnie spędziłam w Krakowie. Spotkałam się z przyjaciółmi, zaliczyłam dwie wystawy (Mocak, obowiązkowo), udało mi się wyskoczyć za miasto "po widoki", kilka dni zmarnowałam, siedząc w domu, bo pogoda nie sprzyjała  spacerom, no i, oczywiście, odwiedziłam groby bliskich.
I, przy okazji, poszwendałam się z aparatem po cmentarzu Rakowickim, szlakiem  grobów krakowianek - tych mniej  i bardziej znanych i tych zapomnianych, a wartych uwagi. "Krakowski szlak kobiet" to dość świeża inicjatywa, przypominająca jak wielką rolę pełniły w historii miasta (i nie tylko) kobiety, nie tylko te słynne. 


Znanych powszechnie kobiet pochowano na cmentarzu Rakowickim wiele; któż nie zna np. Heleny Modrzejewskiej (1840-1909), wybitnej polskiej aktorki, propagatorki twórczości Szekspira, uważanej za jedną z najpiękniejszych kobiet swojej epoki? Ale zapewne mało kto kojarzy nazwisko Anny Libery, Marii Steczkowskiej, czy Janiny Kosmowskiej, a warto.  
I o nich będzie dzisiaj:) 


Anna Libera "Krakowianka" (1805-1886) - poetka, jedna z pierwszych kobiet publikujących swoje utwory, działaczka oświatowa i emancypantka, hafciarka. W twórczości odnosiła się do krakowskiej ludowości i życia kobiet, w dramatach zaś do historii oraz współczesności. Należała do Komitetu Polek (1848), domagając się równouprawnienia kobiet.


Maria Steczkowska (1832-1918) - jedna z pierwszych turystek tatrzańskich i propagatorek wędrówek górskich. W latach 50. i 60. XIX wieku wędrowała po Tatrach w towarzystwie góralskiego przewodnika; w 1864 r. zdobyła m.in. Wołowiec i Czerwone Wierchy. Wydała anonimowo m. in. "Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin" (1858) - nie był to przewodnik, jednak dla zwiedzających Tatry książka pełniła wówczas taką rolę. Zachęcała inne kobiety do wędrówki po górach. W wieku ok. 50 lat wstąpiła do Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny (wizytek) w Krakowie i w ich grobowcu została pochowana. 
Jej trasy weszły do kanonu wycieczek tatrzańskich. 


Janina Kosmowska, primo voto Gatmanowa, secundo voto Jastrzębska (1864-1951) - jedna z trzech pierwszych studentek na ziemiach polskich. Cytuję za stroną cmentarza Rakowickiego:
"Edukację zdobywała na kursach tajnego Uniwersytetu Latającego w Warszawie. Jej plan, by pracować w zawodzie farmaceutki był ograniczony ze względu na brak możliwości podjęcia studiów. W wyniku działań m.in. Kazimiery Bujwidowej rekrutacja kobiet na studia wyższe na Uniwersytecie Jagiellońskim stała się faktem w 1894/95 roku. By zdawać na farmację wymagany był kurs, który ukończyła w aptece mgra Alfonsa Bukowskiego.
Studia na UJ rozpoczęła w 1894 r. jako jedna z trzech pierwszych studentek na ziemiach polskich. Mimo rozpoczęcia studiów, na udział w zajęciach musiała każdorazowo występować do wykładowców. Dodatkowo nie mogła otrzymać dyplomu. W 1898 roku zezwolono jej na zdanie egzaminu magisterskiego.

Nawet po zakończonej nauce, kobiety nie mogły w tamtym okresie w Galicji pracować jako farmaceutki, z tego tez względu Janina Kosmowska założyła pierwszy zakład kefirowy w Krakowie. Kefir uznawany był wtedy za produkt leczniczy, pomocny m.in. przy chorobach płuc. W późniejszych latach pracowała jako asystentka Odona Bujwida w Zakładzie Produkcji Surowic i Szczepionek w Krakowie".


Kazimiera Bujwidowa (1867 - 1932) - znana działaczka społeczna i feministka. "Była jedną ze słuchaczek wykładów z nauk biologicznych na Uniwersytecie Latającym. W 1886 r. poślubiła Odona Bujwida, pierwszego polskiego bakteriologa, z którym pracowała w laboratorium w Krakowie. Aktywnie działała na rzecz równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Walczyła z analfabetyzmem, ułatwiając dostęp do oświaty, szczególnie dziewczętom. Była propagatorką bezpłatnych czytelni dla dzieci i młodzieży. Przewodniczyła Krakowskiej Czytelni dla Kobiet, która była miejscem wspierającym ruch emancypacyjny. Kazimiera Bujwidowa była jedną z prekursorek walki o prawa kobiet do studiów wyższych. Utworzyła pierwsze gimnazjum dla dziewcząt z egzaminem maturalnym. Angażowała się również w walkę o prawo do głosowania dla kobiet". 


Marcelina Kulikowska (1872-1910) - pochodziła z Podola, uczyła się w Warszawie, ukończyła studia przyrodnicze na Uniwersytecie Genewskim i w 1899 r. osiadła w Krakowie. Współtworzyła Uniwersytet Ludowy im. A. Mickiewicza oraz Towarzystwo Szkoły Gimnazjalnej Żeńskiej w Krakowie. Była emancypantką mocno zaangażowaną w działalność społeczną m.in. na rzecz edukacji dziewcząt, oświaty pozaszkolnej dorosłych, czy tworzenia bibliotek. Po tym jak publicznie wyraziła, że jest niewierząca musiała zrezygnować z pracy nauczycielki. Znana była z aktywności literackiej. Była pierwszą kobietą – reporterką prasową w „Kurierze Lwowskim” (1907-1910). Zginęła śmiercią samobójczą, strzelając w serce z pistoletu.


Zofia Baltarowicz-Dzielińska (1894-1970) - rzeźbiarka, pierwsza studentka ASP w Krakowie w 1917 r., jedyna kobieta wśród 80 studentów akademii!

"We wrześniu 1917 roku wsiadła do pociągu i przyjechała do Krakowa. Zameldowała się w Hotelu Drezdeńskim przy Rynku Głównym w Krakowie. Rano, swoje pierwsze kroki skierowała do Kościoła Mariackiego, a potem na plac Jana Matejki do budynku Akademii Sztuk Pięknych. Na portierni zapytała o Jacka Malczewskiego. Portier oznajmił, że akademia jest nieczynna z powodu wakacji. Zdesperowana Zofia poprosiła o prywatny adres malarza, który mieszkał wtedy przy Krupniczej 8. Malczewski, który nie był przychylny przyjmowaniu kobiet na akademię, po obejrzeniu prac Zofii skierował ją do Konstantego Laszczki z poleceniem, aby ten przyjął Zofię do swojej pracowni. Laszczka również dostrzegł talent w szkicach Zofii, jednak bał się podjęcia decyzji, dlatego odesłał Zofię do ówczesnego rektora Józefa Mehoffera. Po zapoznaniu się z pracami Zofii Mehoffer zdecydował, że zostanie przyjęta do pracowni rzeźby na okres próbny, w czasie którego będzie musiała wykonać rzeźbę. Na podstawie przygotowanej pracy rzeźbiarskiej grono pedagogów podjęło wspólną decyzję o przyjęciu Zofii na akademię". za wikipedia.pl


Donata Dąbrowska-Pouch (1923-2015) - urodzona w Żołyni, od 1945 r. zamieszkała w Krakowie, gdzie w 1951 r. ukończyła studia w zakresie chemii na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 1951-1978 pracowała w Zakładach Farmaceutycznych POLFA Kraków, a od 1957 r. także w Spółdzielni Farmaceutycznej ESPEFA w Krakowie. Przyczyniła się do powstania receptur wielu leków, takich jak Aviomarin, Teocardin, Diprofilina, Guajazyl i in. Uzyskała 6 patentów i 4 świadectwa autorskie. W 1984 r. wstąpiła do Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. 


  Jadwiga Jędrzejowska (1912-1980) - wybitna tenisistka.
"Urodziła się w Krakowie w robotniczej rodzinie. Wspierała finansowo rodziców podając piłki zawodnikom grającym na kortach Akademickiego Związku Sportowego w Parku Krakowskim. Gdy miała 10 lat, ojciec wystrugał jej rakietę z drewna. Szybko dostrzeżono jej talent i przyjęto do AZS (1925 r.). Trenowała z mężczyznami, gdyż zawodniczki nie chciały z nią grać uważając tenis za grę wyższych sfer. W 1931 r. zdała maturę w trybie eksternistycznym. Jako 20-latka po raz pierwszy została mistrzynią Polski (w sumie 27 razy). W 1936 i 1937 r. w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” wybrano ją najlepszym sportowcem Polski. Zyskała sławę za granicą W 1931 r. debiutowała na Wimbledonie, a w 1937 r. zagrała w finale turnieju. W Anglii i USA nazywano ją „Dżed” lub „Dżadża”. Przyjaźniła się z Charlie Chaplinem. Podczas II wojny światowej mieszkała w Warszawie. Odmówiła wyjazdu do zaprzyjaźnionego króla Szwecji Gustawa V. W 1948 r. zamieszkała w Katowicach. Wróciła na kort i nadal nie miała sobie równych. Trenowała kolejne pokolenie. Zmarła 28.02.1980 r. w Katowicach".
....

Wszystkie informacje/cytaty pochodzą ze strony cmentarza Rakowickiego i wikipedii.

26 komentarzy:

  1. Lubię cmentarne szlaki, wbrew pozorom, jak sam udowadniasz, mogą być bardzo bogate w treść.
    Szwendam się czasem po historycznych nekropoliach, robię zawsze dużo zdjęć, bo podobają mi się stare pomniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie lubiłam historii w szkole, bo to było nudne i oderwane od życia, tak ta historia, z którą spotykam się na cmentarzach, mnie pasjonuje, no ale to jest paradoksalnie bliższe życiu. No i to, co mówisz, te stare pomniki, nagrobki, jedne i drugie raz zwykle, a raz fascynujace .

      Usuń
    2. Historię w szkole lubiłam, potrafiłam wszystko opowiedzieć i na klasówce i przy tablicy, ale nie miałam dobrych ocen. Dlaczego? Bo nigdy nie pamiętałam dat. ;)

      Usuń
    3. My mieliśmy (w liceum) beznadziejną historyczkę, której lekcje polegały na odpytywaniu tego, co w podręczniku, z naciskiem, rzecz jasna, na daty:( więc nie, nie lubiłam i nie miałam dobrych ocen;)

      Usuń
  2. BBM: Ciekawe historie, ciekawe pomniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomniki bywają zdumiewające, czasem piękne, ale najciekawsze są te historie, to przecież życie było kiedyś.

      Usuń
  3. Cmentarze to historia w pigułce. Ja jednak wolę patrzeć na Tatry i dlatego najbardziej spodobało mi się pierwsze zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy wpis, w Stanach wydano by o nich ksiazke. Tyle miejsc minelam w Krakowie I juz pewnie nie nadrobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne bedą. O Rakowicach jest kilka wydań, tylko słabo dostępnych.

      Usuń
  5. Jak mawiała moja babcia : nie wyprzedzaj, do końca listopada nie chciałabyś na grochu klęczeć...
    Ciekawa wyprawa! kobiety, które nam przecierały szlaki do równouprawnienia, zasłużone, utalentowane!
    Zawsze powtarzam, że cmentarze to skarbnica wiedzy!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam stare cmentarze, wszelkich wyzwań, ileż tam życia, ile historii! Muszę się wybrać na nasz najstarszy miejski, bo już dawno nie byłam. Ostatnio zwiedzałam kilka cmentarzy prawosławnych, grekokatolickich oraz wojskowych. Fantastyczna lekcja historii. Zobacz na ten przykład taki cmentarz cmentarz;
    http://veni-vidi-tatiana.blogspot.com/search/label/%C5%81u%C5%BCna%20-%20Pustki?m=1
    ...
    "Ciekawa świata" napisała komentarz, którego nie widać na blogu, więc go sama umieszczam, żeby odpowiedzieć:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu blogger bzikuje i komentarze sa niewidoczne:( trzeba uważać.
      Ale ad rem:)
      Kojarzę ten cmentarz, bo jadąc w Beskid Niski trzy lata temu, umieściłam go na liście do obejrzenia, ale nie zdążyłam. Stare cmentarze z I wojny światowej bywają przepiękne, choc w kontekście śmierci brzmi to dziwnie, ale zapewne się ze mną zgodzisz. Od lat chodzę po cmentarzach z aparatem i robie zdjęcia, a przy okazji czytam na temat ludzi, którzy na nich spoczywają, świetna lekcja historii i życia;)

      Usuń
  7. Cmentarz to też życie i lubię cmentarze, ale nie takie wielkie i nowoczesne, tylko stare. Na Rakowicach mam drugą babcię i ciotkę z wujkiem. Bywałam tam co roku, jednak teraz jesteśmy uwięzieni przez teściowej chorobę, a prawa jazdy nie mam, więc kuzynka ratuje sytuację. Szukaliśmy z MS grobu Stefana Szalaya ale nie znaleźliśmy choć teoretycznie wiemy gdzie powinien być. Dzięki za ten wpis. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz przeczytałam, że w 2012 r. decyzją prezydenta Krakowa
      "Ustala się na 2012 rok stawkę dotacji przedmiotowej dla Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie na renowację pomnika nagrobnego Stefana Szalay’a na Cmentarzu Rakowickim w kwocie 10 430,00 zł.", zatem powinien być odnowiony.

      Usuń
  8. Czasem jest trudno znaleźć grob, nawet jak się zna jego położenie. Zerknij, o ten ci chodzi?
    https://dziennikpolski24.pl/krzyk-rozpaczy-stefana-szalaya/ar/2749482

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe opracowanie Ewo. Moje uznanie. Kobiety nigdy nie miały łatwo. I niewiele się pod tym względem zmieniło.
    Zajrzyj do mnie proszę bo mam rocznicę.
    Serdeczności od Stokrotki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zagladam:) i też podpowiadam, że możesz pisać jako Stokrotka, nie anonim, korzystając z opcji nazwa/ adres url

      Usuń
  10. Ah ten Rakowicki..! Obiecywałam sobie tyle razy, że przy kolejnej wizycie w Krakowie, to będzie główny punkt programu. A jak przychodzi co do czego, to czasu starcza jedynie na odwiedzenie "starych" miejsc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze to rozumiem, mnie wciąż "za daleko" do cm. Podgórskiego, a warto go zobaczyć.

      Usuń

Ostatnio pisuję dość nieregularnie, ale to nie znaczy, że nie zaglądam do Was:)